- Ślicznie dzisiaj wyglądasz.- Powiedziałem cicho.
- Yyy... dzięki Li.- Zarumieniła się.
- Czemu tak często się rumienisz?- Zaśmiałem się.
Mruknęła coś pod nosem w odpowiedzi.
- Oj no Luuucy. Ale i tak ładnie wyglądasz jak się rumienisz- Uśmiechnąłem się zawadiacko.
- Oszołom- Zaśmiała się.
- Osz ty!
- Ty kto?
- Ty, ty!
- Ja?
- Tak ty!
Pochyliła się i cmoknęła mnie w usta.
- Ja.- Szepnęła, wstała i nie czekając wyszła z lokalu.
Aha... mruknąłem do siebie.
Wstałem szybko i wyszedłem za nią. Rozejrzałem się po gwarnej ulicy i zauważyłem ją jak skręca w jakiś zaułek. Zdziwiłem się trochę. Swoim wampirzym tempem dotarłem tam w pięć sekund i zobaczyłem ją jak opiera się o ścianę. Miała zamknięte oczy.
- Coś się stało?- Spytałem.
Otworzyła powoli swoje oczy i spojrzała na mnie.
- Jest mi smutno po prostu...- Szepnęła, odwracając wzrok.
- Dlaczego...?- Przybliżyłem się do niej.
- Bo Cec się w tobie buja...- Zrobiła chwilę przerwy- Nie chcę nikomu kogoś odbierać.
Byłem w lekkim szoku. Wampirzyca jest we mnie zabujana, a Lucy uważa to za... yh! Kobiety.
- Ale ona się mi zbytnio nie podoba.- Szepnąłem, prosto w jej usta.- Jesteś ty, ty. Mnie ona nie obchodzi.
Spojrzała na mnie w skupieniu.
- No dobra...- Stanęła na palcach i mnie cmoknęła.
Byłem bardzo zdziwiony, tak szybko, ona, co? Nie, nie... To za dużo na mój męski rozum. Nie zrozumiem...
- Jesteś dziwna trochę- Stwierdziłem. Spojrzała na mnie z pod byka..- Ale takie lubie !
- Wracamy?- Zapytała.
W odpowiedzi, wziąłem ją na ręce i w ciągu minuty byłem pod jej pokojem.
Odstawiłem ją.
- Chcesz wejść?- Spytała.
- No pewnie- Uśmiechnąłem się słodko.
Lucy?