piątek, 10 kwietnia 2015

Od Lucy cd Liam

Po południu mój słuch wytropił dziewczęce szepty: ,,Ten przystojny wampir wrócił'' , ,,Ponoć wyjechał do chorej babci'' , ,,On jest taki KAWAII''. Poszłam i zwymiotowałam. Jak można się tak bardzo podniecać mężczyzną, który i tak na nie nigdy nie spojrzy? Nieważne. Szynszylka nie opuszczała mnie na krok. Siedziała w mojej torbie, albo na moim ramieniu.
Miałam wolne popołudnie, więc szwendałam się po parku, kiedy stworzonko biegło za mną i co jakiś czas syczało na wiewiórki. Potem wróciłam do akademiku. Przechodząc obok pokoju Liama poczułam dym. Weszłam do jego pokoju. On sobie smacznie spał, a z jego łazienki coś dymiło. Nie zamierzałam tam wchodzić, podeszłam do wampira.
- Hej - potrząsnęłam nim. - Wstawaj.
- Co? Która lekcja? - zerwał się.
- Jest sobota - mruknęłam.
- Lu...
- Coś ci się przypala - mruknęłam. - Może lepiej to sprawdź - powiedziałam obojętnie. - Raz przeze mnie mleko wybuchło. Nie pytaj jak - dodałam ciszej.

Liam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz