- Yhym.. to dobrze, że się dymi.- Odparłem.
- Co ty tam majstrujesz, co?- Spytała.
Spojrzałem na nią z uniesioną brwią.
- Nie interesuj się. Już nie obrażona?
Prychnęła.
- Przeszło mi.
- Taaa, to mówisz, że sobota... To ide na stołówke.
Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem gdy wstawałem. Akurat przyłapałem ją jak patrzyła się na moją boską, wyrzeźbioną, super, ekstra klate i brzuszek.
- Nie musiałeś wymieniać jaki masz brzuch... Grubasie.- Zaśmiała się i szybko uciekła za drzwi, nim zdążyłem zrozumieć sens jej słów. Mówiłem to na głos! Raju...
No to czas się ubrać ...
Lucy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz